Bezczelny grzesznik.

  • Tobiasz

Bezczelny grzesznik.

14 January 2021 by Tobiasz

Bentz niemal słyszał jego gardłowy śmiech, wyobrażał sobie szelest jego kroków na deskach podłogi. Tu, w tym pokoju, rozbierał się zapewne do naga, a potem zbliżał się do rozbawionej, rozchichotanej Jennifer, całował ją, rozbierał. A może było odwrotnie? Może to ona w seksownej bieliźnie czekała na niego w łóżku, nasłuchiwała jego kroków, wpatrywała się w zamknięte drzwi? Nieważne. Tak czy siak, lądowali w łóżku i kochali się raz za razem. Tyle, jeśli chodzi o śluby czystości. Dziwne, pomyślał Bentz, analizując scenę w myślach. Większa część jego gniewu rozwiała się z czasem. Palące poczucie zdrady przygasło. Minęło tyle czasu. I zjawiła się O1ivia. Jego żona. Kobieta, którą kocha. Dobry Boże, co on tu robi, skoro ona czeka w Nowym Orleanie? Nic go nie trzyma w Kalifornii. Jennifer nie żyje. I wtedy, przez ułamek sekundy, poczuł zapach gardenii, zapach jej perfum. Akurat. Wtedy usłyszał jej głos. Ledwie słyszalny szept: . – Dlaczego? Dlaczego? – pytała, choć wiedział, że dzieje się to w jego głowie. Dobry Boże, naprawdę mu odwala. Spojrzał na drzwi balkonowe i oczyma wyobraźni zobaczył słońce przenikające przez firanki. Szampan chłodzi się w kubełku na stoliku obok łóżka, a James i Jennifer tarzają się w pościeli przy akompaniamencie dzwonów kościelnych... Bim! Barn! – Jezus, Maria! – Drgnął wyrwany z zadumy aż nazbyt rzeczywistym dźwiękiem dobiegającym z pobliskiego kościoła. Powtarzając sobie, że kawał z niego idioty, przejechał światłem latarki po zaśmieconym pokoju i zadał sobie pytanie, co właściwie chciał tu odnaleźć. Nie znalazł nic. Żadnego powodu, by uwierzyć, że Jennifer żyje. Wściekły na siebie podszedł do drzwi balkonowych i wyjrzał przez szparę na podwórze. Serce zamarło mu w piersi. W żyłach popłynął lód. Jennifer! Albo jej sobowtór. Albo cholerny duch. W każdym razie stała tam, na dziedzińcu, w długim posępnym cieniu wieży kościelnej. Bentz nie wierzył własnym oczom. Co sił w nogach pobiegł schodami w dół. Pchnął drzwi, wypadł na zewnątrz. W chorej nodze pulsował ból. Z bijącym sercem biegł po nierównych kamiennych płytach. Zaczepił stopą o brzeg płyty. Nie upadł, ale z bólu musiał zwolnić. Spojrzał na dziedziniec. Pusty. Ani śladu Jennifer. Cholera! Na ciemnym, pustym placu nie było żadnej kobiety, żywej czy umarłej. Zawrócił i rozglądał się uważnie, przeklinając się, że ją sobie wyobraził – pewnie widział tylko rzeźbę. Czyżby umysł przetworzył rzeczywistość w coś, co chciał zobaczyć? Czego się spodziewał? Czyżby to tylko siła sugestii? Niemożliwe! Rozszalałe serce, przyspieszony puls i gęsia skórka na karku dowodziły, że wizja była bardzo rzeczywista. Oddychał głęboko nocnym powietrzem, starał się myśleć logicznie. Odzyskać zimną krew. Dobry Boże, zawsze był taki racjonalny, a teraz... Teraz... Cholera, co teraz? Przeczesał

Posted in: Bez kategorii Tagged: kasia 13 posterunek, włosy siwe, nostradamus przepowiednie,

Najczęściej czytane:

- No i tyle - odrzekła Imogen. - Mick go stamtąd wydostał i zawiózł

do Royal Free. - Znowu serce? - spytała Flic. Imogen pokręciła głową. ... [Read more...]

lodowatych stawów albo nadział się na niski konar drzewa...

Nic prostszego. Zaczęło padać. Przynajmniej z początku padało, a potem, kiedy zabrnął już za daleko na wrzosowisko, by opłaciło się zawrócić, zerwał ... [Read more...]

- To dobry pomysł, kochanie - powiedziała Sylwia. - Po prostu

posiedź przy niej cichutko. - Wygląda, że miała pani rację - przyznał Malloy, kiedy schodzili na dół. - Może uda się pani przekonać ją później, jak trochę się uspokoi. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kravmaga.kalisz.pl

WordPress Theme by ThemeTaste