Rozmawiali długo. Jemu także dała na kartce
numer telefonu. Potem nie dostrzegła już nikogo godnego uwagi, zauważyła natomiast na końcu baru Dane'a, trochę się nawet speszyła. Potrząsnęła głową, żeby odrzucić do tyłu długie, czarne włosy, i podeszła. - Chłopiec powrócił i rozpamiętuje swoje strapienia w knajpie? - Cześć, Sheila. Zapaliła papierosa i postukała pudełkiem zapałek w bar. - Przekonamy się, czy mój dawny chłopak nadal uważa mnie za atrakcyjną - powiedziała cicho. - Sheila, jesteś piękna i dobrze o tym wiesz. Uśmiechnęła się. - Ale tobie to nie wystarcza, prawda? Z pewnym zniecierpliwieniem uniósł ręce. 39 - To zależy, co masz na myśli. Co ty tu w ogóle, u diabła, wyrabiasz? Spojrzała na niego. - Pamiętasz te czasy, kiedy lubiłeś mnie, Dane? - Sheila, ja nadal cię lubię. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Znów się uśmiechnęła. - Nigdy mnie nie kochałeś - stwierdziła nagle. - Spojrzała przed siebie i dodała: - Oboje chcieliśmy się stąd wyrwać, a proszę, znów tu jesteśmy. Kochałeś ją, prawda? Tę kobietę w St. Augustine? Co jest we mnie nie tak, Dane? - zapytała od razu, nie dając mu szansy na odpowiedź. - Sheila, z tobą nic nie jest nie tak. Po prostu nie mieliśmy wspólnych zainteresowań, w ogóle czegoś wspólnego. Pokręciła głową, patrząc przed siebie. - Z Larrym też nie mogłabym zostać. Właściwie, dlaczego nie? Powinnam. Przecież czegoś takiego szukałam... nie wiem. - Spojrzała na niego. - Hej, chcesz się ze mną przespać? - Sheila... - A, tak, słyszałam. Jeszcze jesteś w żałobie. Szkoda, z tobą czułabym się... bezpieczniej. - Sheila, to nie jest powód, żeby się przespać z facetem, zresztą pieniądze też nie. Obrzuciła go rozbawionym spojrzeniem. - Pieniądze to tak samo dobry powód jak każdy inny - wyjaśniła. - Daj spokój, Dane, nie czujesz już ani odrobinę tego, co kiedyś? Położyła mu dłoń na udzie i po chwili przesunęła 40 ją nieco wyżej. Rzeczywiście, poczuł przypływ podniecenia. Odepchnął jednak jej rękę i wstał. - Nie - rzucił ze złością i... trochę za głośno. - Dane, nie opuszczaj mnie. - Sheila, nie mogę cię opuścić, skoro nie jestem