- Dlaczego?!
- Wybierzesz, którego zechcesz. I nie spieraj się ze mną. Możesz przecież być w ciąży. Nie chcę zostawiać cię brzemienną i niezamężną. Nie chcę, żeby moje dziecko zostało bez ojca. Rozmawiałem z obydwoma. Dali słowo, że zajmą się nim i wychowają jak swoje. Obiecaj, że tak zrobisz. Po cóż ma rosnąć ze świadomością, iż cały świat wie o jego nieprawym pochodzeniu, jak to było ze mną. Ledwie mogła na niego spojrzeć. Jak mógł z takim spokojem mówić o własnej śmierci? O tym, że nigdy się być może nie zobaczą? Że ona może urodzić syna lub córkę, dziecko, które nie pozna swojego prawdziwego ojca? Zebrała wszystkie siły w rozpaczliwym wysiłku, żeby go przekonać. - Proszę cię, nie rób tak. Nie myśl nawet o tym! Potrzebuję cię! - Wiem, że nie powinienem był ci tego mówić. Ze zdumieniem zrozumiała, że zdradził jej swoje zamiary tylko dlatego, że obiecał, iż nie będzie miał przed nią sekretów. Honor mógł go teraz kosztować życie. To był jej błąd! Gdyby nie przyrzekł jej chronić, nie byłoby całego nieszczęścia. Przestała się jednak obwiniać. Nie, teraz najważniejsze było, żeby mu się przeciwstawić. - Czyż od samego początku nie mówiłam, że nie chcę, żebyś się dla mnie poświęcał? - Zrobię to z własnej woli. Powinnaś mi zaufać. Nie mamy wyjścia. - Musi istnieć inne wyjście! Można przecież aresztować Michaiła, kiedy zejdzie na brzeg! - Zanadto wierzysz w Westlanda. W końcu to tylko polityk. A poza tym Kurkow go okłamał. - Kiedy przeczyta mój list... - A jeśli mu nie uwierzy? Jesteś bezgranicznie naiwna. Może też wdrożyć jakieś biurokratyczne, opieszałe śledztwo, a ty zginiesz, nim doczekasz się sprawiedliwości. Albo zignoruje list i ukryje go gdzieś pod kluczem. A jeśli zechce chronić swojego protegowanego? W końcu tylko ty oskarżasz Kurkowa. Wierzę bezgranicznie każdemu twojemu słowu, lecz inni niekoniecznie okażą zaufanie skromnej dziewczynie z Yorkshire. - Och, Boże! Przez cały czas tak myślałeś, ale nie chciałeś mi tego mówić? - Nie miej do mnie o to żalu. Pragnąłem zasłużyć na twoje względy. Becky zrozumiała, że nic go nie przekona. - No to idź. Rób, co chcesz - odparła gorzko. - Ale jeśli go zabijesz, uczyń tak wyłącznie z własnej woli! Ja tego nigdy nie pragnęłam. Chciałam jedynie cię kochać! Alec potrząsnął głową. - Przyrzekłem, że cię osłonię. I tylko tyle. A teraz pocałuj mnie na pożegnanie. - Nie! - Odstąpiła w tył. - Nie pójdziesz tam, póki z tym nie skończymy! Alec spojrzał na nią tak, jakby chciał zapamiętać sobie jej rysy na zawsze, odwrócił się i ruszył prosto przed siebie. - Alec! Nie zatrzymał się. - Nie rób mi tego, błagam! Jesteś wszystkim, co mam! - wołała, próbując za nim pobiec. Ledwie zauważyła, że Rush i Fort stanęli tuż za nią. Gdy Alec zrównał się z Draxingerem, krzyknęła: - Lordzie Draxinger, proszę mu tego zabronić! Drax obejrzał się i spojrzał na jej przerażoną twarz, ale nic nie powiedział. Fort i Rush chwycili ją za ramiona. - Dość, Becky - przekonywał ją Rush. - Jemu i tak jest trudno. - A więc pan wszystko wiedział! I pozwoli mu pan tam pójść? - Nie dał sobie tego wyperswadować - mruknął Fort. - Zrobilibyśmy tak samo na jego miejscu - stwierdził Rush. - Zwariowaliście wszyscy! Przecież on może zginąć! Czy was nic nie obchodzi? - Może też wygrać. Pozwólmy mu robić to, co musi. - Nie! - zaczęła się z nimi szarpać. - Alec! - krzyknęła. - Wracaj do mnie! Do licha z twoją przeklętą dumą! Wolisz umrzeć, niż przyznać, że mnie kochasz! Nie zostawiaj mnie samej, ty bękarcie! Nigdy ci nie wybaczę, jeśli zrobisz to, o czym mówiłeś! Alec! Błagam