Robertsonie, Cherise i Donaldzie Favier. Kto jeszcze był
zamieszany w ten straszny spisek? Ilu ludzi zgineło przez pieniadze Conrada Amhursta? Pam Delacroix. Charles Biggs. A teraz Nick. Drogi Nick. A wszystko przez nia. Przez chciwosc. Przez jej pragnienie, by stac sie inna kobieta. Teraz, tego mrocznego, zimnego poranka, starała sie patrzec jednoczesnie na rewolwer Monty'ego, skryty pod jego kurtka, i swoje dziecko. Czy mo¿e zaryzykowac i zawołac o 452 pomoc? Chwycic swoje dziecko i zaczac uciekac, nie myslac o tym, co mo¿e sie stac? Nie... było ju¿ za pózno. - Obiecaj, ¿e nie skrzywdzisz mojego dziecka - błagała. - Mo¿esz zabrac je z powrotem do mieszkania i zostawic je tam albo wezwac taksówke i zapłacic kierowcy, ¿eby zabrał je do... - Zamknij sie! - ryknał Monty, patrzac na nia z wsciekłoscia. - Dzieciak zostaje ze mna. - Ale... - Wsiadaj - warknał, kiedy doszli do granatowego jeepa. Tak, to na pewno był ten sam samochód, który, zdaniem Nicka, jezdził za nimi, ten sam, który stał pod kosciołem Donalda Favier. Kylie nie miała wyboru. Przera¿ona, wsiadła do wozu. W srodku było brudno, smierdziało dymem papierosowym i smarem. Na podłodze le¿ało mnóstwo butelek po piwie i starych opakowan po meksykanskim jedzeniu na wynos. - Zapnij pas - rozkazał, siadajac za kierownica i kładac sobie płaczace dziecko na kolanach. Kylie wyciagneła po nie rece i natychmiast oberwała kolba rewolweru po nadgarstkach. - ¯adnych numerów - ostrzegł ja Monty. - Lepiej sie uspokój. -Wło¿ył kluczyk do stacyjki i przekrecił, druga reka podtrzymujac Jamesa. - Jesli zbyt gwałtownie zahamuje, dzieciak wyleci przez przednia szybe, tak jak Pam, albo zabije go poduszka powietrzna. Kylie, przera¿ona, nie smiała sie poruszyc. Robiła wszystko, co jej kazał. Silnik zapalił i James rozkrzyczał sie na dobre. Monty zjechał z krawe¿nika i wcisnał gaz. Jeep ruszył w góre ulicy. Dziecko zanosiło sie od płaczu, a Kylie nic nie mogła zrobic. Myslała o Nicku. Na pewno ju¿ nie ¿yje, a wkrótce... wkrótce jej dziecko tak¿e zginie. Chyba, ¿e ona bedzie posłuszna. Wtedy mo¿e... O, Bo¿e, czy bedzie w stanie to zrobic? Pójsc do łó¿ka z tym zboczonym morderca? Czy bedzie potrafiła udawac, ¿e jest kims, kim nie jest, tak jak udawała zeszłej nocy, chcac wywiesc w pole Aleksa? Zrobiło jej sie 453 niedobrze, omal nie zwymiotowała. Ale w głebi serca wiedziała, ¿e zrobi wszystko, by ratowac swoje dziecko. Nawet gdyby musiała w tym celu uwiesc tego drania, który miał los Jamesa w swoich brudnych, okrutnych rekach. - Co sie tu, do diabła, stało? - zawołał Paterno. - Zadzwon na 911. Karetke, szybko! - Paterno uklakł przy Nicku, le¿acym na korytarzu przed mieszkaniem Kylie Paris. Poszukał pulsu i zrozumiał, ¿e Nick Cahill umiera. - Zostan, zostan tutaj - powiedział i Nick odemknał powieki.