blizna – szerokim duktem tnie lewą brew
74/86 i orząc policzek, znika w mierzwie siwej szczeciny. Lang nie może wiedzieć, że to pamiątka po cięciu kozackiej szabli. To ono odpowiada za połowiczny zanik uśmiechu i oznak innych emocji na twarzy Podhoreckiego. Ale najdziwniejsze są jego oczy, wyglądające spod krzaczastych brwi, głęboko osadzone i jakby przesłonięte woalem. Nawet kiedy Podhorecki patrzy na rozmówcę, nie wiadomo, czy spojrzenie dosięga jego twarzy, czy też rozpływa się w przestrzeni między nimi. Czy to jeszcze człowiek? – dziwi się Lang. Po raz pierwszy widzi w La Morgue debiutanta, którego nie trzeba cucić po zachłyśnięciu się zapachem śmierci. – Patrz uważnie – rzuca Lang w stronę Podhoreckiego i zrywa ze stołu białe płótno. Może zbyt teatralnym gestem, może cała ta sytuacja zbyt pachnie sceną. Tak czy inaczej, 75/86 Podhorecki wie, jeszcze zanim cokolwiek się wydarzyło, że to pułapka. Jest przygotowany na to, co zobaczy: czaszka rozłupana wystrzałem z jego monstrualnego pistoleciska, wypalone oczy, wyżarta ogniem skóra, zaschnięta krew sklejająca resztki zwęglonych włosów. Mimo to z trudem powstrzymuje się, żeby nie zwymiotować na skurczone zwłoki swojego przyjaciela, Janka Żebro-Kownackiego. 76/86 77/86 – Znałeś go? Zastanów się dobrze. – Lang intensywnie wpatruje się w Podhoreckiego. Za wszelką cenę chce wyczytać kłamstwo z jego twarzy. – Nie znałem. – Podhorecki odpowiada szybko, chyba za szybko. – Ale nie sądzę, żeby go rozpoznała nawet rodzona matka. – Skoro nie matka, to pewnie i ty byś go nie poznał. Nawet gdyby był twoim rodzonym bratem. – Doprawdy? – Podhorecki wymusza na swojej twarzy ironiczny półuśmiech. – Policyjna logika zwala z nóg równie szybko jak pałka. – Chętnie popatrzę, jak będziesz kpił, kiedy jutro twoja głowa wpadnie do koszyka pod gilotyną. Co, jakoś śmiech ci zdycha na gębie. To skorzystam z okazji i zapytam po raz ostatni: przysięgasz, że go nigdy nie widziałeś? 78/86 – Przysięgałem – Podhorecki odpowiada